Foto menu

/ wtorek, 28 sierpnia 2012 /
Trochę zdjęć jedzenia z moich ostatnich 3 dni:
Niedziela:
pieczona papryka z jajkiem, soczewicą i przyprawami
kurki z jajkiem, tofu wędzone, rzodkiewki i kiełki brokuła
jogurt z wiórkami kokosowymi (na zdjęciu tylko jedna filiżanka, zjadłam dwie)

Poniedziałek:
kurki z cebulą i pietruszkowym pesto, twaróg z olejem lnianym i tym samym pesto
fasolka, ogórek, rzodkiewki i twaróg z rzodkiewką i szczypiorkiem
sałata z tofu, i smażonymi kurkami razem z cukinią, pestkami dyni, pietruszkowym pesto i kurkumą
jogurt z migdałami i cynamonem

Wtorek:
szpinak, tofu marynowane, kiełki rzodkiewki, żółta papryka
twaróg z olejem lnianym i kiełkami, kalarepa, pomidory koktajlowe

Jestem pewna, że w niedziele jeszcze coś jadłam, bo podejrzanie mało tego. Do tego wieczorem pijam len (na włosy)... Dziś wysiadła mi bateria w aparacie, więc nie udało mi się wykonać więcej zdjęć. Generalnie jadam ostatnio to, co mogę szybko zrobić, stąd raczej nie znajdziecie u mnie inspiracji na wyszukane dania, stawiam raczej na połączenia tego co nie wymaga długiego przygotowania, będzie zdrowe i smaczne.

3... 2... 1... Dieta!

/ sobota, 25 sierpnia 2012 /
Postanowiłam jeść posiłki o stałych porach. Wystarczyło kilkanaście dni i... Mój organizm sam "nauczył się" nowego trybu! Dziś o 19 nie byłam w domu, byłam po całkiem sporym obiedzie, a organizm i tak domagał się posiłku. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej, a nie zaliczyłam wcale wielkich wpadek- przyznaje się do nocnego jedzenia na wieczorze panieńskim i domowej "nocy filmowej".
Staram się jeść co cztery godziny- o 7, 11, 15 i 19. Jak na razie poza kolacją i czasem śniadaniem (szczególnie po zarwaniu nocy) nie mam problemu ze stałymi godzinami posiłku. Zastanawiam się tylko co z posiłkiem po treningowym, jeśli moje ćwiczenia przypadają na godziny wieczornonocne. Jeść? Nie jeść? Jeśli tak to co? Jak na razie radziłam sobie małą miską owoców z jakimś produktem nabiałowym albo kanapką, ale nie jestem specjalnie zachwycona tym rozwiązaniem...
Zauważyłam pozytywną rzecz, że kiedy faktycznie pilnuje posiłków jem zdecydowanie zdrowej- wiem, w jakich godzinach mniej więcej będę jeść, więc nie chodzę cały dzień "na śniadaniu", żeby koło godziny 23 przypomnieć sobie "hmm, to mój żołądek tak się dziwnie zachowuje? na prawdę jestem tak głodna?", czego efektem jest wieczorne opróżnianie lodówki/półki ze słodkościami. I nie mam się co czarować- to głównie takie zachowanie (oraz jedzenie pod wpływem emocji, ale to temat dłuuugi temat) zaprzepaściło poprzednie efekty mojej pracy nad ciałem.
Niby nie kilkanaście dni to nie jest dużo czasu... Ale postanowiłam wprowadzić następną zmianę- jako, że dalej mam niesamowitą ochotę na słodycze po przeczytaniu tego i tego oraz efektów, jakie uzyskałam po odstawieniu produktów zbożowych kilka miesięcy temu postanowiłam wyeliminować cukry (koniec ze słodyczami do momentu uzyskania prawidłowej wagi) i produkty zbożowe (na okres 10-20 dni). Do tego postaram się też ograniczyć owoce. Chciała bym uregulować poziom cukru we krwi...

Jestem dobrej myśli, a jedyne czego się obawiam to faktu, że jednak przy takiej diecie mogę mieć zbyt mało energii do ćwiczeń. Możecie spodziewać się foto-menu.

#1 trening wieczorny

/ wtorek, 21 sierpnia 2012 /
Po wieczornym treningu. 30 min z Jillian, bieg (a raczej trucht) na 8 kilometrów i 10 minut rozciągania. Żaden hardcore, ale na zdjęciach widać, że w tej temperaturze po czymś takim jestem cała mokra (najlepiej widać na dolnym zdjęciu). Umieram. Niech ktoś skręci temperaturę...
A Tobie? Jak się ćwiczy w takiej pogodzie?

Skecz dietetyczny :)

/ piątek, 17 sierpnia 2012 /

Szykuje post o motywacji i najważniejszych elementach zrzucania nadmiernych kilogramów, ale w międzyczasie polecam filmik dla wszelkich wielbicieli siłowni i diet (polecam, mimo iż sama wielbicielką kabaretów nie jestem).
Brak mi chyba dowcipów o tematyce fitnessowej...

Nie w tą stronę!

/ niedziela, 12 sierpnia 2012 /
Ile teraz ważę?
Głupi przyznać się, że przez ostatnie miesiące zamiast chudnąć tyłam, mimo, że miałam dokładnie odwrotne plany. Mogła bym znaleźć dziesiątki wytłumaczeń dlaczego tak się stało, ba, mogła bym znaleźć kilka wymówek, dlaczego dalej mogła bym tyć, ale nie o to mi chodzi.
Najmniej w tym roku ważyłam 26 marca. Było to 55,9kg. Co znaczy, że przez ostatnie 4 miesiące przytyłam 12,5kg. To jest NIESAMOWICIE dużo, biorąc pod uwagę że przez ten cały czas prawie codziennie ćwiczyłam. Nie, wcale nie żartuje. Biegałam, spędzałam godziny na pilatesie, w czerwcu miałam postanowienie, żeby przynajmniej 30min codziennie poświęcić na ruch...
Publikuje ten post dla siebie, niejako jako nauczkę, że jedzenie śmieciowego jedzenia po nocach, odstresowywanie jedzeniem, testowanie na sobie diet i jedzenie "emocjonalne" nie prowadzi do niczego dobrego. Zamiast zaczynać kolejną gotową dietę postanowiłam po prostu wprowadzać kolejne zasady zdrowego odżywiania do mojego życia. Jeśli po miesiącu nie da to oczekiwanych efektów pójdę do dietetyka. A w międzyczasie planuje jeszcze zrobić na wszelki wypadek badania. Zaczynam od najtrudniejszego dla mnie punktu- regularność posiłków (w tym absolutny zakaz jedzenia czegoś po ostatnim posiłku).
Na zrzucenie tego co przytyłam daje sobie 4 miesiące, myślę, że to całkiem rozsądna ilość. Będę sugerować się wagą, a nie wymiarami, bo łatwiej jest mi określić cel. Zdrowy cel.
Nie zaczynam od jutra. Zaczynam od tego momentu.

Obiady jednoskładnikowe

/ niedziela, 5 sierpnia 2012 /
Często nie mam ochoty/czasu na tworzenie skomplikowanego posiłku, zawierającego wiele składników. Jako przekąska sprawdzają się posiłki jednoskładnikowe czyli serek wiejski, owoc, jogurt itp. Ale żeby tak obiad? Nie jest to może wspaniały, pełnowartościowy posiłek, ale na pewno sprawdza się w sytuacjach kryzysowych czyt. napadach lenistwa.
Najlepiej w tej kategorii sprawdzają się chyba wszelkie warzywa strączkowe, z produktów pochodzenia zwierzęcego najlepiej w tej kategorii sprawdzą się jajka. Myślę, że całkiem nieźle sprawdza się też bakłażan, cukinia, dynia... Poniżej jednak zamieszczam moją absolutną trójkę ulubieńców.

Do absolutnych ulubieńców w tej kategorii zaliczam pieczoną ciecierzycę. Nie załapała się niestety na zdjęcie... Nigdy. :) W jej przypadku ciężko jest poczekać. Sposób przygotowania jest banalnie prosty- ciecierzycę z puszki lub ugotowaną (z puszkowej nigdy nie korzystałam, gotuję ok. 100-150g) mieszamy z łyżką ulubionego oleju i wybranymi przyprawami- sprawdza się wszystko co próbowałam- zioła, papryki, przyprawy korzenne... Wrzucamy na papier do pieczenia i pieczemy w 190'C około pół godziny przerzucając jakiś czas. Ta ciecierzyca nadaje się też jako przekąska (zdrowszy i smaczniejszy odpowiednik orzeszków ;D), składnik sałatek.
W ten sam sposób można też przygotować tzw. orzeszki sojowe, z tym że najlepiej smakują bez przypraw, za to z większą ilością tłuszczu i solą. I pieczemy je trochę krócej.

Całkiem niezła jest też cukinia- tutaj akurat niezbyt udana próba zrobienia frytek z cukinii w piekarniku, jednak te z patelni smakują dużo lepiej. Cukinia z grilla jest rewelacyjna, jednak najczęściej jadam po prostu lekko podsmażoną z przyprawą do ziemniaków.

I ostatnie "danie"- zielona soczewica. Próbowałam różnych wariacji- zupy, kotlety, sałatki, farsze, jednak najsmaczniejsza jest ugotowana i doprawiona garam masala.

Dopisek osobisty: Muszę się jednak przyznać, że gubienie wagi w moim przypadku zakrawa o śmieszność. Od ostatniego ważenia przytyłam i to całkiem sporo. Nie wiem w jakiej części to woda, ale w najbliższym czasie muszę pilnować co i w jakich ilościach ląduje na moim talerzu.

Sierpniowa setka

/ środa, 1 sierpnia 2012 /
Czym jest sierpniowa setka?
Kama rzuciła wyzwanie- przebyć 100km w sierpniu. Postanowiłam nie tylko je podjąć, ale nieco sobie utrudnić... Postanowiłam przebiec 100km! Jak do tej pory najwięcej w jeden miesiąc pokonałam nieco ponad połowę tego dystansu.
Pierwsze 5km już za mną. :)
 
Copyright © Vege&Fit, All rights reserved