Jestem pozbawiona aparatu, więc zdjęcie (zrobione kamerą internetową, szaleństwo!) mojego śniadania zamieszczam w wersji pomniejszonej- oryginalny rozmiar nawet mnie straszy obrzydliwą jakością.
W misce mieszanka sałat z kiełkami, na talerzu pomidor i marynowane tofu <3. Do tego herbatka i woda.
Przez ostatnie dni załatwiałam zaległe sprawy na uczelni w tym jeden z egzaminów, do którego nie mogłam przystąpić w pod koniec semestru. Ostatni tydzień sierpnia spędziłam w bibliotece, gdzie nie ukrywam przez pierwsze dni powpadało trochę nieplanowanego jedzenia, a ilość godzin spędzonych nad książkami skutecznie wysysała ze mnie całą energię, której nie starczyło mi na ćwiczenia... Właściwe głównie spałam i przesiadywałam w bibliotece, a na dzień przed egzaminem byłam już tak wyczerpana, że łączyłam jedno z drugim... Z innych żali osobistych- siłownia na którą chodzę podwyższyła ceny... Wcześniej płacenie za karnet solidnie nadwyrężało mój budżet, teraz opłata miesięczna to dla mnie niestety czyste szaleństwo.
Cóż... Pozostaje mi ćwiczenie w domu i cieszenie się początkiem jesieni!
A Wy? Co zjedliście na śniadanie?
3 komentarze:
Ja wczoraj jajko sadzone na kanapce a dzisiaj jeszcze nic - za chwilę idę po pieczywo do sklepu :)
Mnie czeka obrona i pewnie nadal poprawki w pracy - niech to się już skończy.
A ceny w siłowniach na jesień strasznie idą w górę :/
Poprawki w pracy to jakieś upierdliwe szaleństwo, mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie się z tym zmagają. A jajko sadzone chyba zjem na obiad. :P
marynowane tofu jest pycha zwłaszcza z awokado i bazylia:)))
pozdr,
http://your-naturalhealth.blogspot.com/
Prześlij komentarz