Wiosna

/ poniedziałek, 25 marca 2013 /
Nadchodzi wiosna. W końcu (ha, nie myślałam, że taki słońcofobik jak ja to napisze) dni są dłuższe, jaśniejsze i od razu człowiek czuje przypływ energii. Jeśli tkwisz w zimowym marazmie to najlepsza pora, żeby zacząć zmiany! Pora obudzić się z zimowego snu i zacząć realizować plany, które zimą odkładaliśmy na później. Nie ważne czy chodzi o więcej ćwiczeń, polepszenie relacji czy wiosenny remont w mieszkaniu- teraz jest na to najlepsza pora!

Zanim przejdę do moich wiosennych planów pokuszę się o pobieżne podsumowanie zimy. Chociaż nie pojawił się w tym czasie ani jeden wpis nie zmarnowałam zupełnie tej pory roku, ale też nie wykorzystałam jej tak jak bym chciała.
Co mi się udało?
1. Nie przerwałam biegania. Mimo, iż wiele osób robi sobie zimową przerwę dla mnie pojęcie sezonu biegowego tak samo rok temu, tak samo teraz nie istnieje. Sezon biegowy trwa u mnie cały rok i jestem z siebie niesamowicie dumna mimo małego kilometrażu. Wyjście na długie wybieganie poniżej -10'C wymagało ode mnie niesamowicie dużo samozaparcia i chociaż często odpuszczałam (czego teraz żałuje) cieszę się, że nie borykam się z problemem "powrotu do formy".
2. Wyjazdy w góry! Wcześniej o tym nie pisałam, ale jestem niesamowitą wielbicielką wędrówek górskich z plecakiem. I o ile dla większości osób zima to również nie sezon na tą formę aktywności mi udało odwiedzić się Beskid Żywiecki, Sądecki, Izery, Karkonosze i Gorce. Nie mam pojęcia ile kilometrów udało mi się przejść, ile razy przeklinać w duchu śnieg do kolan, śnieżyce i zimno i ile razy zachwycać się świeżym, górskim powietrzem i niesamowitymi widokami, ale mam nadzieję, że wiosną będę mogła być w górach jeszcze częściej!
3. Od mniej więcej miesiąca udaje mi się pomału unormować tryb snu- coś z czym miałam straszne problemy przez ostatnie pół roku!!! W końcu pomału udaje mi się chodzić spać wieczorem i wstawać rano, bez zarywania nocy, budzenia się co godzinę (stres!) i tym podobnych ekscesów. Dzięki temu ograniczyłam też kawę do kilku filiżanek w tygodniu- wcześniej zdarzało mi się wypijać koło litra kawy dziennie!
4. Chyba najważniejsza dla mnie zmiana- od początku roku wyeliminowałam z codziennej diety nabiał, jajka i całą resztę produktów odzwierzęcych, która po prawie dekadzie wegetarianizmu pojawiała się jeszcze na moim talerzu (nie licząc produktów pszczelich, z których na razie nie planuje rezygnować). Czuje się dobrze, będę monitorować wyniki badań krwi, ale czuje, że weganizm mi służy.
Było o pozytywach, niestety nie wszystko co planowałam na zimę udało mi się zrealizować. Co mi nie wyszło?
1. Nie udało mi się wyeliminować błędów dietetycznych (podjadanie, ogólnie duże porcje i ogromne kolacje), przez które dalej niestety tkwię w niechlubnych "widełkach" BMI powyżej 25. Moja waga przez całą zimę nic się nie zmieniła.
2. Nie skorzystałam prawie w ogóle z sezonu łyżwiarskiego, na lodowisku byłam tylko kilka razy. Nie udało mi się też nauczyć niczego nowego, ba, mam wrażenie, że niestety brak praktyki negatywnie wpłyną na moje dotychczasowe umiejętności.

Mamy 25 marca, do początku lata zostało 87 dni. To całkiem sporo czasu na zrealizowanie nawet bardziej ambitnych planów. Ja mam kilka, tu zamieszczam listę, ale na pewno powrócę do nich w kolejnych postach.
Co planuje tej wiosny?
fot. vegefit
1. Wziąć się za dietę redukcyjną z prawdziwego zdarzenia. Liczyłam, że weganizm i bieganie pomoże mi w zrzuceniu nadprogramowych kilogramów, ale po prawie trzech miesiącach nie ma się co oszukiwać- jeśli nic nie ruszyło do teraz, to już nie ruszy.
2. Przebiec (przetruchtać?) maraton, ale też...
3. Zacząć ćwiczyć! Całą zimę praktycznie tylko biegałam (i rozciągałam się po bieganiu), a moja mata do ćwiczeń smutno kurzyła się w kącie przez ostatnie miesiące (do tego ramach poprawy tempa włączyć do treningu biegowego interwały, z których zrezygnowałam zimą).
4. Uporządkować przestrzeń wokół siebie i "na sobie". Tego punktu nie będę bardziej rozwijać w oddzielnych postach, ale uważam, że jeśli otoczenie wokół nas jest uporządkowane i my sami czujemy się zewnętrznie "uporządkowani" to łatwiej jest osiągnąć harmonie wewnętrzną. Nie mam problemu z bałaganem (poza książkami, które ostatnio rozkładam WSZĘDZIE), ale marzy mi się trochę zmian w moim otoczeniu, nie mam pomysłu, ale odczuwam potrzebę świeżości, drobnych zmian, pewnie wiecie o co mi chodzi. Poza tym moja garderoba wymaga odświeżenia- niestety nie mieszczę się w większość ubrań (rok temu ważyłam 10kg mniej), a praktycznie całą zimę przechodziłam w jednym swetrze i jednej sukience.

Do lata mam jeszcze trochę czasu, mam nadzieję, że w czerwcu będę mogła uznać, że wykorzystałam te trzy miesiące w 100%! A Ty? Jakie masz plany na wiosnę?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Copyright © Vege&Fit, All rights reserved